1- majowe perypetie
- Marcin Grzelak
- May 7, 2017
- 2 min read
Z okazji 1 Maja wybraliśmy się na ryby. Wybór padł na żwirownie Pilce. Jest to zespół 15 stawów o różnej wielkości, umiejscowione w bliskiej odległości od siebie. Piękne okolice, dużo dzikiej zwierzyny, ptaków. Jest czym nasycić oko. Moim celem były majowe szczupaki a Krzysiek wybrał dwudniową karpiową zasiadkę na stawie nr 9, NoKill. Swoją relację zacznę od moich zmagań i przygód a te miały miejsce od samego przyjazdu na łowisko. Wyjechaliśmy ok 3:30. Po godzinie z hakiem bylismy na miejscu. Krzysiek od razu zjechał na drogę do NoKilla a ja z teściem przez kopalnie do "ósemki". Niestety pamięć teścia wyprowadziła nas w gorszy las niż Krzysztof Hołowczyc. Po ostatnich opadach śniegu, leśne dróżki pełne były głębokich dziur z wodą i błotem. W jednej z nich omal nie utopiłem naszego Peugeot 206 i w rezultacie trzeba było zawracać wjeżdżając autem między drzewa i krzaki. Na szczęście po około 30 min walki wyjechaliśmy na twarda drogę. Teść ze spławikiem osiadł nad stawem a ja ruszyłem na piesze wędrówki w poszukiwaniu upragnionego majowego szczupaka. W moim arsenale wyjątkowo znalazły się przynęty, na które nigdy wcześniej nie łowiłem, więc miałem okazję przetestować coś nowego. W wodzie lądowały gumy od Keitecha , EasyShiner 5" w kolorach Orange Shiner i Lime Chartreuse. Do tego Salmo Slider 7, w kolorze wiosennego okonia. Wszystko wiązane było do plecionki gotowym przyponem fluorocarbonowym od Team Dragon.
I na tym w zasadzie można by było zakończyć 😝 bezrybie panowało totalne na każdym ze stawów. Wędkarze, którzy przyjechali tu już w weekend, wracali do domu zniechęceni całkowitym brakiem brań. Tego dnia pogoda dopisała, było bardzo słonecznie i ciepło, tylko silny wiatr utrudniał robote. Niestety wypad zakończył się o kiju. Nawet okoń nie grasował. Totalna cisza. Żadnych spławów białorybu, nawet drobnica się nie pchała na haczyk... Niestety gwałtowne zmiany pogody, ciśnienia, nieoczekiwane opady śniegu zrobiły swoje. Ale nie ma co się zniechęcać. Jakoś początek maja chyba przyzwyczaił nas do swoich kaprysów. W sobotę następny wyjazd. Tym razem zalew Dobromierz. Może tam będzie lepiej.
Comments