top of page

Brodaty na rybach #1-Rzeczne pierwsze kroki

Tego dnia wybrałem się do Kamiennej Góry na zalew miejski aby zapolować na sandacza. po dotarciu na miejsce ok godziny 5:00, ucieszyłem się widząc, że jestem sam na całym zalewie. Po rozpoznaniu udałem się w sprawdzone miejscówki gdzie w wodzie aż gotowało się od drobnicy i ganiających ją okoni. Co jakiś czas mocniejsze uderzenie o wodę i mnóstwo małych uciekających rybek dawało znać o obecności szczupaka. Niestety po kilku rzutach zjawił się pewien jegomość oznajmiając mi, że cały zalew jest zarezerwowany na zawody. Musiałem opuścić łowisko i szybko wymyślić plan B. Wybór padł na nieduże stawy kilka kilometrów od miasta, które w ubiegłym sezonie dały kilka szczupaków i największego jak dotąd okonia. Około godziny 6:00 byłem już nad wodą. Widok nie był zachęcający, zero ruchu jakiejkolwiek ryby. Nawet drobnica nie żerowała przy brzegach. po niecałej godzinie biczowania tafli wody na dwóch małych stawikach poddałem się. Już miałem wracać do domu gdy nagle mnie olśniło! Przecież w aucie mam plecak z woderami. Jako, że jeszcze nigdy nie łowiłem pstrągów, a już nie wspominając, że wodery to zakup tegoroczny i brodzenie w rzece również jest dla mnie nowością, założyłem wodery i z pełną motywacją ruszyłem w górę rzeki.

Po powodzi w 1997 roku rzeka ukształtowała nowe koryto, przypominające mały kanion o stromych, piaskowych zboczach, pełnych lisich nor i ptasich gniazd. Często można tu spotkać bobry. Co ciekawe miejsce to polubiły rzadkie na górzystych terenach zimorodki. Rzeka tworzy na tym odcinku liczne rozlewiska z wolnym nurtem lub całkowicie spokojną wodą. Głębokość się zmienia co kilkadziesiąt metrów. Mały potok z wodą do kostek wpada w wyrwy o głębokości nawet do 1,5m, dlatego trzeba uważnie stąpać po dnie.

Idąc wzdłuż brzegu szukałem miejsc godnych uwagi, bacznie obserwowałem czystą wodę w poszukiwaniu stojących ryb, a te akurat dały się zauważyć. Doszedłem do rozlewisk i postanowiłem zacząć wędkowanie w tym miejscu. Na przyponie z fluorocarbonu wylądował najpierw mały, 2 cm woblerek od Salmo, imitujący żuczka. Po kilku rzutach pojawiły się pierwsze szarpnięcia, niestety beż możliwości zacięcia ryb. Widać było dużą ilość narybku, która podążała ciekawie za przynętą. W tej sytuacji postanowiłem sprawdzić głębokość tego odcinka i poszukać większą rybę bardziej przy dnie, na cięższego woblera. Aby uniknąć zaczepów na zestaw założyłem gumę Keitech EasyShiner 4" z hakiem offsetowym. Po drugim rzucie nastąpiło pewne, mocne szarpnięcie ale rybna puściła przynętę przy zacięciu. Na ogonie wyraźnie widać było ślad po zębach. W tym momencie zrozumiałem, skąd brak większych ryb w doskonałym miejscu. Szczupak się tu czai! Na miejscu Shinera wylądowała obrotówka nr 3 i już w pierwszym rzucie, po około dwóch metrach zwijania plecionki BUM!!! Siedzi! Ryba walczyła dość mocno, uciekając na boki, szukając schronienia w przybrzeżnych krzakach. Śmiało nurkowała wyciągając plecionkę z kołowrotka. Po jakiejś chwili udało mi się wyciągnąć zdobycz na brzeg. Na kotwicy obrotówki zapięty był piękny, grubiutki szczupak. Wymiaru nie sprawdziłem z powodu braki miarki... ale przyzwyczajony do naszych 30-40 cm pistoletów szybko stwierdziłem, że na pewno był ponadwymiarowy. Zaraz po odhaczeniu ryba wróciła do wody i spokojnie odpłynęła w rzeczną głębinę.

Zadowolony z okazu ruszyłem w dół rzeki do pierwszego miejsca, w którym można wyjść na brzeg. Po drodze obławiałem różne zakola, zakręty, dołki przy przeszkodach i pomimo wielu ataków na przynęty nie udało mi się skutecznie zaciąć żadnej ryby. Może to brak doświadczenia w rzecznych połowach, a może nieodpowiedni sprzęt, bo wędka za długa, plecionka za gruba, a może wszystko po trochę sprawiło, że nie udało mi się złowić nic więcej. Wnioski w każdym razie wyjęte i czas teraz na doszkolenie. Już nie mogę się doczekać na następny wyjazd. A ten piękny szczupaczek wynagrodził trudy tego dnia, więc mega zadowolony, z uśmiechem na twarzy wróciłem do domu.


Wyróżnione posty
Ostatnie posty
Archiwum
bottom of page